The invincible po polsku Niezwyciężony to powieść, która została napisana przez Stanisława Lema. Książki nigdy w ręce nie miałem, więc podchodząc do gry, nie miałem pojęcia z czym przyjdzie mi się mierzyć. Demo, które ogrywałem jeszcze przed premierą wyglądało jak kolejny symulator chodzenia i absolutnie mnie nie porwało. Może gdyby twórcy wybrali bardziej interesujący fragment gry demo bardziej zachęcałoby do jej zakupu.
Początki
I faktycznie demo to praktycznie początek gry. Patrząc na całokształt to najmniej interesująca część gry. Ta zaczyna się w momencie kiedy budzi się główna postać. Yasna, bo tak jej na imię nie pamięta tego co się wydarzyło wcześniej i dlaczego znalazła się na planecie Regis III. Pamiętała, że wcześniej była na statku kosmicznym Ważka, który orbitował wokół wspomnianej planety. Do tego już na starcie Yasna ma problemy ze sprzętem i do momentu kiedy nie uda jej się naprawić komunikatora, to samotnie musi podróżować po planecie. W chwili kiedy udaje jej się naprawić radiostację rozpoczyna się właściwa narracja z Astrogatorem Novik. Nie jest to narracja przegadana i nudna. Od czasu do czasu dostajemy potrzebne informacje oraz jesteśmy kierowani we właściwym kierunku. Owszem, zdarzają się momenty gdzie Astrogator potrafi wprowadzić Yasnę w błąd, ale ma to zawsze fabularne wytłumaczenie.

Tak jak na początku napisałem Niezwyciężony to jest trochę taki symulator chodzenia, ale ubrany w ciekawą fabułę oraz da się wyczuć lekkie zaszczucie i niepewność podczas eksploracji planety. Sama fabuła nie pędzi na złamanie karku lecz też nie zanudza. Ot, dostajemy potrzebne informacje i zadaniem gracza jest je wykorzystać podczas eksploracji. To od gracza zależy czy zajrzy w każdy kąt czy też nie. Jedyna różnica jest taka, że każda odnaleziona ważna poszlaka pojawia się w komiksie, który podczas rozgrywki jest na bieżąco aktualizowany. I jeśli czegoś nie odwiedzimy czy też nie sprawdzimy, to nie będzie tego w komiksie. Na szczęście komiks nie ma żadnego znaczenia w historii, bo to tylko streszczenie tego co się do tej pory wydarzyło w grze. Zresztą i tak Novik po czasie dzieli się z Yasną ważnymi informacjami.

Co mi się nie spodobało
Przede wszystkim niewidzialne ściany, na które dość często natrafiałem podczas eksploracji planety. Ten element rozgrywki nie był zupełnie potrzebny, bo dało się to załatwić w inny sposób. To że lokacje były zamknięte, cóż, trzydziestoosobowe studio ma swoje ograniczenia i ja to rozumiem. Natomiast nie rozumiem, dlaczego dość często gra zabraniała mi się cofać. Zdaje sobie sprawę, że w grze znajdują się momenty kiedy nie dało się po prostu wrócić. Ale zdarzyło się, że natrafiłem dość często na sytuację, że po odwróceniu się i zrobieniu kilku kroków przejście, którym co dopiero przyszedłem było zablokowane przez wspomnianą niewidzialną ścianę.

CDN
Nie wiem, czy książka Stanisława Lema kończy się otwartym zakończeniem, ale w grze taki zabieg został zastosowany. W ostatnich latach dość często spotykam się takimi rozwiązaniami, ponieważ jest to tzw. furtka do kolejnej odsłony. Jednak takie podejście dość często psuje i wykrzywia odbieranie rozgrywki jako całokształtu. Chociażby zakończenie Days Gone. W tytule gdzie zastosowano takie zwieńczenie historii, a raczej jego brak. Gry, która nie doczekała się kontynuacji, osobiście postrzegam negatywnie. Może twórcy uważają, że taki zabieg pozostawi w graczach niedosyt i z chęcią sięgną po kolejną odsłonę. Jednak każda historia, która posiada początek powinna posiadać poprawne zwieńczenie historii, bez pozostawiania gracza bez wytłumaczenia co się wydarzyło i dlaczego tak, a nie inaczej. Może jedni z wypiekami na twarzy będą czekać na kontynuację, jednak ja należę do tego grona, które bardzie irytują takie rozwiązania niż zachęcają do sięgnięcia po kolejną odsłonę. Dlatego The invincible powinno mieć normalne zakończenie bez względu na to co było w książce. Ale co ja tam wiem.

Stylistyka i inne takie
Od strony graficznej jest ciekawie. Planeta wygląda na nieprzyjazną i taka jest. Do tego wszystkiego jest pusta i ma to fabularne uzasadnienie. Jednak na późniejszym etapie spotyka się tam Sojuszników, a przynajmniej to co z nich pozostało. W międzyczasie co jakiś czas towarzyszą nam różnej maści roboty i sondy. Natomiast sama historia dość często jest przedstawiana i wyjaśniana za pomocą slajdów. Tak, aby gracz nie zastanawiał się co się wydarzyło i dlaczego, to co napotykamy na naszej drodze jest w takim, a nie innym stanie.

Podsumowanie
Niezwyciężony to bardzo ciekawy tytuł, który doczekał się już chyba wszystkich możliwych adaptacji, poza filmową. Jeśli chodzi o grę, to jak najbardziej adaptacja się udała, a przynajmniej takie mam o niej zdanie. Ciekawa fabuła - jest. Element zaszczucia i lekkiej grozy - jest. Podział gry na etapy tak, aby nie pogubić się w historii - jest. Rozgrywka na około 20 godzin - jest. Przystępna cena też jest. A mimo to zainteresowanie grą jest bardzo niskie. Szkoda, bo to bardzo ciekawy tytuł, bazujący na ciekawej opowieści jednego z lepszych polskich pisarzy fantastyki naukowej. Jeśli ktoś jest fanem ciekawych historii i nie przeszkadza mu to, że owa fabuła zostaje przedstawiona w taki, a nie inny sposób to polecam ten tytuł. Jako walking simulator, gdzie przez większość czasu chodzimy, ale nie nudzimy się.